Ostatnie dni to dosyć mroźna pogoda. Wszystko bez problemów, palenie praktycznie na dotyk...do dzisiaj. Przejechałem wczoraj z 60. W nocy było -16, z rana bez problemów i dzisiaj za dnia też około 60 km, do tego kilkabaście na ekspresowej i wszystko pięknie. Wróciłem do domu ok. 14:30.
O 19.00 wyjechałem i przyznam, że nie ruszyłem zbyt wolno. Samochód zgasł, po czyn odpaliłem ponownie i wyświetlił się check. No nic, dojechałem bez problemu bez żadnych wahań obrotów. Moc jest, wszystko śmiga. Po godz. 20 włączam ponownie i pali, kontrolka check zgasła.
O 23 musiałem znowu wyjechać a tu niespodzianka. Samochód nie chciał zapalić, włączyl się na chwilę i zgasł. Po tym długo starałem się go uruchomić, w końcu zaskoczył i znowu swieci check. Dojechałem, wróciłem - no działa. Teraz zobaczę co będzie rano ale nie zapowiada się to dobrze.
Na korku oleju zbiera się masełko ale to raczej od krótkich tras. Bagnet czysty, olej w odpowiednim kolorze, płyn chłodniczy nie ucieka.
Po otworzeniu korka słychać takie bulgotanie, jakby się coś gotowało albo też przepuszczało powietrze przez gęstą maź. Silnik 1.4 mpi, nie gazowany.
Jedyna opcja w tych mroźnych warunkach to dla mnie w chwili obecnej to serwis, ale może ktoś potrafi nakierować co może być przyczyną?
