temat wielokrotnie wyskakującego bledu epc i wchodzeniem auta w tryb awaryjny z ktorym ja mialem stycznosc został zdiagnozowany jako błąd w czujniku w nastawnika turbiny.
Były wgrywania softu, następnie straszenie wymianą turbiny, skończyło się na śmiesznym zabiegu - spodkładkowaniu nastawnika turbiny - jak to usłyszałem to nie wiedziałem co o tym myśleć, jak pytałem mastera serwisowego co mierzy ten czujnik tak naprawdę nie otrzymałem do dziś satysfakcjonującej odpowiedzi... nadal nie wiem, jak oddalenie nastawnika od miejsca gdzie znajdował się pierwotnie ma wpłynąć na niewyrzucanie błędów EPC przez komputer...
ściągnęli jakąś specjalną podkładkę dystansującą i wstawili, po skasowaniu błędu EPC z pamięci i wgraniu softu temat ten nie pojawił się u mnie od września/października aż do dzisiaj. Po całej wymianie zacząłem odnosić wrażenie, że auto trochę wolniej i gorzej reaguje na gaz tak jakby mi wgrali wykastrowany soft, ale pan technik pokazał mi wykresy z kompa z pomiarów późniejszych i wg nich wszyskie testy są in ordnung... jak to ładnie wyjaśnił "być może wcześniej auto chodziło źle, na niewłaściwych parametrach, w tej chwili wg wszystkich testów jakie mamy dla silnika w pańskim aucie wszystko chodzi sprawnie i jak należy..."
Argument trochę śmieszny na, który odparłem że dziwne jest, że auto chodzące źle wydawało mi się bardziej dynamiczne i mniej paliło, a po sprawieniu że chodzi jak należy auto zdaje się być trochę opóźnione w reakcji na gaz i palić więcej. Tutaj jednak zastanawiam się, czy te "objawy" nie zgrały się z tym, że mogą kończyć mi się świece...
W tej chwili może to być faktycznie problem ze świecami a i pojawił się w zimowe dni słynny warkot przy rozruchu na rozrządzie. Mam zamiar uporać się z tymi dwoma rzeczami, i jak będę miał przeświadczenie o idealnym stanie technicznym, to wtedy postaram się zhamować auto i wykminić czy to spodkładkowanie faktycznie obniżyło moc czy jakkolwiek inaczej wpłynęło na moje auto, a może przy okazji chip, kto wie
