Dzisiaj nastało oczekiwany przezemnie dzien. Z samego rana wybrałem sie po oponki razem z felaszkami. Pojechałem caddy iz jest pojemniejszy sie wie

Oponki wyladowały na felunku mam nankangi 165/55/13. Powiem, ze jak narazie jestem zadowolony. Jak wrociłem do domu zaczołem ogarniac. Najpierw przod potem tył. Ogolnie zaczeło sie pieknie koła na przodzie miodzio wszystko piknie przykrecone no widac ze chca sie przelansowac

Zabrałem sie za tył rownie zacnie wszystko pieknie i co ... nic nie obciera szpara na dwa palce

Do garazu wjechał sasiad i musiałem troche przestawic fur. Wrzuciełm luz i ... nic foor stoi

okazalo sie za z przodu felga obciera o zacisk. Po chwili okazało sie ze na tylnich felgach sa potrzebne dystanse wiec pieknie szybka wymiana zachowacze zakrecenie kołem toczy sie jest okk

Czas na wyjaza z garazu niech kola ujrza siwat

i sie zaczeło przycierka na tyle, długo nie myslac złapalem za młotek i dawaj natkole

(i tak idzie do lakiernika i blacharza). Kiedy juz uporałem sie z tym wszystkim i wyjechałem na miasto magia wszyscy na mnie łoł. Narazie felgi co bedzie jak juz napłynie na karoserie nowy lakier
Kilka fotek zza dnia
A teraz zamierzam wybrac sie na sesyjke nocna
KOMENTUJTA
