Siema wszystkim:)
Nie nacieszyłem się nowym silnikiem, a już problemy

Do dziś rana auto śmigało jak pokręcone. Cisza, spokój, zero dziwnych oznak. Dziś rano najpierw nie chciał odpalić (rozrusznik dostał jakiegoś mega kopa - słychać było że szybko kręci), za drugim razem odpalił, ale od razu zaczął się trząść. Dodałem gazu i po chwili mu przeszło. Po wyjściu z pierwszego prawego zakrętu auto zdusiło, zaczęło przerywać. Identycznie na wyjściu z dwóch następnych rond. Zatrzymałem się zobaczyć co jest grane i przy pracującym silniku słychać było cykanie z okolic rozdzielacza. Czyli coś z elektryką. Wsiadłem i pojechałem do pracy, po 8 godzinach odpalił od strzała, ale niestety wróciła przypadłość z poprzedniego silnika - auto zaczęło być głośne i przy wciśnięciu sprzęgła obroty wyraźnie idą do góry żeby po 2 sekundach opaść. Czyli przepustnica niezaadaptowana. Ale jakim cudem skoro nie stracił prądu..
Macie jakieś pomysły na te przypadłości? Wiem tyle, że jak mój poprzedni silnik dostał tych obrotów na sprzęgle, to po 4 miesiącach wylądował na szrocie z powodu panewek.. Ale moim zdaniem to zbieg okoliczności.