Nie znalazlem podobnego tematu na forum więc zaczynam nowy.Mam taki problem,że przy duzym deszczu po przejechaniu kilku kilometrów przez miasto(w Olsztynie bardzo często są duże kałuże) samochod najpierw sie dławi,odpale go ze 2 razy przejadę pare metrów,a potem już nie zapala. Dzisiaj jednak udalo mi sie go odpalić po tych dwóch razach i chodzil normalnie,udało mi się nawet cofać na półsprzęgle,ale jak dodawałem gazu po sekundzie mi gasł.Dodam że nie mam środkowej kratki w zderzaku i tej od pasażera.Może wina leży w niezaizolowanej elektryce,ale raczej nie bo by nie odpalał wcale po "zalaniu" deszczówką.Jeśli auto postoi sobie pare godzin wszystko jest wporządku i pali elegancko.z góry dziękuje za pomoc.
