W końcu i ja dotarłem do domu...nawet nie jestem zmęczony, ale to dzięki towarzystwu Voolfa i Sovinki w drodze powrotnej, nie nudziłem się, bo atrakcje były

Voolf, nie masz za co przepraszać, to Krzysztof "Działkowiec" Hołowczyc nie ogarnął wiaduktu
no i wyprowadził nas na taką krajówkę :
457 km, spalanie w granicach 6l/100, obwodnica Sycowa - 180 km/h, Golf musiał ustąpić miejsca na lewym pasie niestety
5 suszarek po drodze, z czego o 4 wiedziałem z CB - czyli jednak przydaje się, bo żadnych punktów nie przygarnąłem
A wracając do zlotu - było mega, naprawdę żal było się z Wami rozstawać, szkoda że tak szybko ten czas zleciał, ale to świadczy tylko o tym, że naprawdę był to czas spędzony na dobrej zabawie. Dziękuję współlokatorom za super atmosferę, użyczenie gitarrrrry coby z Voolfem poszaleć (będę trenował

) i słoików - dzięki czemu, mam nadzieję, udało się zrobić ciekawe zdjęcia.... które pewnie wkrótce się pojawią gdzieś w sieci ( wiem wiem, Pławki - ale spokojnie, Kozienice już zgrałem z karty

).
Jeszcze raz wszystkim dziękuję, nawet nie chcę myśleć o tym, że jutro do roboty .... :/