Jeździłem sobie pięknie ładnie moim polo, chodziło bez zarzutu, wjechałem w podwórko, wyłączyłem silnik, poszedłem do domu na godzinkę i jak wróciłem to już nie paliło. Rozrusznik kręcił do wyczerpania aku i nic to nie dało :/ Co może być przyczyną?
//edit:
Jedno już wiem na pewno, nie ma iskry. Co może być przyczyną?
jednak obstawiam ze cos z kopulka lub palcem rozdzielacza.
wyciagnij z kopulki kabel idacy do cewki, przytrzymaj przy jakims metalowym elemencie silnika i niech ktos zakreci rozrusznikiem iskra bedzie to szukasz w strone aparatu nie bedzie to cewka lub sterownik
Już piszę jak to sprawdzałem. Zdjąłem kabel ze świecy, włożyłem inną i przytknąłem do silnika - iskry brak. Sprawdziłem tak wszystkie 4 kable. Przyniosłem kupułke do domu na grzejnik. Nie wiem jak się sprawdza cewkę/moduł, włożyłem świecie w kabel który dochodzi do kopułki i iskry też nie było.
Swoją drogą czy to możliwe, że samochód ładnie chodzi dość długi czas na trasie, wyłączam go i już nie pali?
W aparacie zapłonowym masz czujnik halla na 3 piny - odepnij wtyczkę i środkowy pin (O) wtyczki zwieraj do masy (na włączonym zapłonie), powinna być iskra i będzie słychać pracę wtryskiwacza. Jak nie ma iskry to padł cewko-moduł, ewentualnie sterownik.
Nie bardzo rozumie xD byłem teraz sprawdzić czy iskrzy i nie iskrzy :/ rozumie, że tam trzeba dwa piny zewrzeć tak? albo ten z lewej + środkowy, albo prawy + środkowy?
Z okolic sierpca