No i ochrzcili mi auto :banghead:
Wracałem sobie w środę (25.05.2011) spokojnie z pracy, zatrzymałem się na światełkach na al. krasińskiego na wysokości jubilata, na lewym pasie. Przede mną babsztyl w czerwonej astrze, za mną gość w lagunie. Na różowym myknęło sobie ze zwierzynieckiej parę aut, za nimi na czerwonym już jakiś gość ale zatrzymał się na środku na wysokości pasa do skrętu w lewo. Baba w astrze ruszyła na swoim zielonym po czym stwierdziła że się zatrzyma i wpuści (będąc na lewym pasie!) tego delikwenta, ja się zatrzymałem za nią, niestety koleś w lagunie za mną zobaczył zielone ruszył, spojrzał pewnie gdzieś w bok i władował mi się w zad
Wina gościa ewidentna bo się zagapił ale takim :censored: jak ta w astrze to powinni prawo jazdy zabierać, bo to nie pierwszy przypadek kiedy z czyjejś "grzeczności" lub raczej nazywając to po imieniu głupoty dochodzi do kolizji. Oczywiście babsztyl zadowolony pojechał dalej bez żadnego uszczerbku.
Oświadczenie spisane, dokumenty pokserowane, szkoda zgłoszona, auto wczoraj miało oględziny, przyznany nowy zderzak tył i belka pod spodem, ma być gotowa po niedzieli.
W poniedziałek za pomocą naturalnych środków zwanych "różnica w wysokości terenu" obniżyłem lekko auto, jest dużo lepiej, może po gwarancji coś podziałam już normalnie :blush2:
